Autobus podjeżdża pod szkołę. Wysiadam z uśmiechem, przecież trzeba udawać. Nałożyć maskę.
Zdecydowałyśmy z przyjaciółką nie iść na pierwszą lekcję. Poszłyśmy do bufetu, można tam spokojnie usiąść. Jednak nie byłyśmy same, dosiadł się nasz kolega, który dziwnym trafem też nie poszedł na lekcje. Zbieg okoliczności? Pewnie gdybyśmy były same, rozryczałabym się w pierwszej chwili, w której bym ją zobaczyła. Ona wie. Zazwyczaj staram się być silna, ale nie dziś... Powstrzymałam się, przy nim przecież nie wypada. Usiedliśmy w trójkę przy stoliku. On zajął miejsce obok mnie. Przez godzinę śmialiśmy się, gadaliśmy, trochę nawet się pouczyliśmy. On jest dobrym kumplem, potrafi poprawić humor. W gronie przyjaciół, którzy cię lubią i przede wszystkim akceptują problemy pryskają jak bańki mydlane.
Bardzo dobrze czułam się w szkole tego dnia. Było zabawnie, odpoczęłam. Nawet sprawdzian, na który się nie nauczyłam poszedł mi nie najgorzej. Około godziny dwunastej zjadłam posłusznie i ze smakiem swoje twarde i kwaśne jabłko, którym wcześniej oberwałam. Popiłam wodą. Smakowało dobrze. Przetrwałam matematykę (jestem na rozszerzeniu) i wróciłam do domu. Na szczęście mama przyjęła taktykę "Nie odzywam się do ciebie" co mnie bardzo ucieszyło. Zrobiłam sobie w spokoju sałatkę ze szpinakiem, suszonymi pomidorami, czarnymi oliwkami, przysmażonym indykiem i zagryzłam kromką orkiszową z miodem i sosem sojowym. Pyszności. Uwielbiam gotować. Szczególnie zdrowe jedzenie, czuję się wtedy spełniona. Później wypiłam około pół litra herbaty z mlekiem, takie zastępstwo dla kawy i oszustwo dla głodu. Nie wiem czy to dobry zabieg, takie zapijanie się herbatami, kawami, wodą. No wodą to na pewno dobry pomysł. Czujemy potem uczucie sytości, jak po dużym posiłku.
Dziwnym trafem tego dnia nie zjadłam dużo. Zazwyczaj stres nie działa na mnie w ten sposób. Wręcz przeciwnie, gdy jestem zła, smutna, samotna - jem. Szukam pocieszenia w jedzeniu, objadam się - chociaż wiem, że szczęścia w ten sposób nie znajdę, to i tak idę wciąż tą drogą ku autodestrukcji.
Później biegałam (ostatnio kolega powiedział mi, że dobrze, że biegam, że jest ze mnie dumny), więc mam teraz większą motywację. Ponadto jest to jeden z moich ulubionych sportów. Dlaczego? Bo odstresowuje, daje siłę i szczęście. Pozwala pokochać siebie.
Potem pisałam wypracowanie maturalne na polski. Cholerstwo jedne. Następnym krokiem miał być upragniony sen... jednakże nie był on mi dany zbyt szybko. Myśli kłębiły mi się w głowie... tyle myśli, tyle tematów na raz, tyle problemów. Jak to wszystko poukładać? Aż dziwne, że ludzki umysł potrafi w zaledwie kilku sekundach pomyśleć o tylu innych sprawach. Odchudzanie. Jedzenie. Kłótnie. Szkoła. Przyjaciele. Chłopacy. Rodzice. Praca. PROBLEMY, PROBLEMY, PROBLEMY! Umartwianie się, autodestrukcja.
Czasami chcę uciec, daleko stąd. Od rodziny, od niektórych ludzi, od problemów... od własnego umysłu i myśli. Cholera.
" Lepiej nie zgub się w ciemnościach własnej duszy, bo stamtąd już nie ma ucieczki. "
thinspo:
(adriana lima)


xxx
Genialnie piszesz, czułam się jakbym czytała książkę. Te kłótnie... mnie uwolniła od nich wyprowadzka. Miałam tak samo jak nie gorzej. Oni niby się martwią a nie widzą że robią więcej szkody niż dobrego. Poradzisz sobie, dasz radę i pokażesz wszystkim jaka jesteś silna ;) Trzymaj się :*
OdpowiedzUsuńW sumie - kanapki możesz wziąć ze sobą i dać komuś, albo wyrzucić... tylko tak, żeby nie marnować jedzenia. Np. gdzieś w parku - może jakiś pies się skusi, ptaszek, albo... nawet ktoś bezdomny. Wierzę, że pomimo swoich problemów, osiągniesz swoje cele. Trzymaj się chudziutko! <3
OdpowiedzUsuńPrzepięknie opisujesz to co cię otacza:) Przykro mi ,że twoja matka tak cię traktuje:/
OdpowiedzUsuńZ tego co widzę, jeszcze trochę, a będziesz mogła w końcu się wyprowadzić. Musisz wytrzymać! Stres różnie działa na nas działa. Nie łam się, jestem z tobą!
Wierzę, że dasz radę i dziękuje za wsparcie:) Trzymaj się:*
ja też przy znajomych w szkole udaje szczęśliwą.
OdpowiedzUsuńWiedzą, że odchudzam się i jestem Ana.
Ps. Rada dla ciebie: zmień czcionkę bo trudno czytać ;c
Gratuluję niskiego bilansu. Trzymaj się tam jakos ;3
Obserwuje :*
Jak zaczęłam czytać notkę, zastanawiałam się czy dobrze trafiłam - czy to blog kogoś kto się odchudza czy kogoś, kto coś pisze. Ale zerknęłam na "o mnie" i potem doszłam do kłótni z jedzeniem :D Piszesz o prostych rzeczach w taki przyciągający sposób i strasznie mi się to podoba.
OdpowiedzUsuńCo do jedzenia w negatywnych emocjach mam podobnie. To cholernie dla mnie nie zrozumiałe dlaczego się objadamy mając świadomość, że to i tak nas nie uszczęśliwi. I to męczy człowieka bardzo mocno - te wyrzuty sumienia, złość na siebie.
Tak samo jak ty chciałabym uciec. Daleko. Gdzie nikt mnie nie znajdzie. Nie da się na razie, może za jakiś czas...
Trzymaj się :*
Jeej czulam sie jakbym czytala ksiazke...Tyle emocjii. Wierze ze sobie ze wszystkim poradzisz :* trzymaj sie kochana <333
OdpowiedzUsuńŚwietnie umiesz opisywać swoje emocje. Ja mam podobnie jak Ty, tylko zamiast z mamą, notorycznie kłócę się z moim facetem.
OdpowiedzUsuńTe "sprzeczki" wyniszczają mnie do granic możliwości. Później objadam się, żeby zapomnieć. Chociaż nigdy nie zapominam, oczywiście. Dlatego Cię rozumiem.
Dobrze, że przynajmniej w szkole wszystko dobrze Ci wychodzi i masz wsparcie w postaci przyjaciółki. To cenne. Naprawdę.
Pozdrawiam i trzymam kciuki!
Cudownie piszesz ;* Tyle emocji...
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że sobie poradzisz <3
Trzymam kciuki za Ciebie :*
Łał, świetnie piszesz, jak takie opowiadanie. Bedę z chęcią czytać ;) I również pewnie martwić się o to, czy jeszcze nie przesadziłaś...
OdpowiedzUsuńNie, nie będę czekać do "po maturze". Nie, nie umiem, Jakbym umiała, to bym dawno dała spokój, dawno juz byłabym "zdrowa". Ale nie, nie jestem. Przyznaję przed sobą, że nie jest dobrze.
Trzymaj się ; *
Hej.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze Cię rozumiem.. Ale wiesz... Nie mów źle o swojej mamie, na pewno macie też jakieś miłe wspomnienia? Nie zawsze chyba tak jest, że się kłocicie i jest źle... ?
Powiem Ci, że moja mama zmarła. Na moich rękach. Tak z dnia na dzień zeżarł ją rak. Byłam przekonana, że z tego wyjdzie, dzień wcześniej z nią rozmawiałam, potem... potem nastepnego dnia umierała. Mimo, że jest źle mam nadzieję, że jakoś się dogadacie... Że mimo wszystko dojdziecie do porozumienia... bo MAMA to największy skarb...
Rozumiem Cię, też miałam problem z mamą. Wyrwiesz się kiedyś tak jak ja i będziesz miała spokój.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się lekko, jestem z Tobą :*
Prośba: zmień proszę czcionkę, ciężko się czyta.
Masz świetny styl pisania, życzę rozwiązania problemów i obiecuję wsparcie :*
OdpowiedzUsuńpiszesz o sobie czy opowiadanie? :D bo taka ciekawa opowieść fajnie się czyta..
OdpowiedzUsuńa co do mamy - jak człowiek jest agresywny to tak jak zwierze, pomysl, tylko małe psy szczekają jak głupie gdy się boją, twoja mama jest jak maly piesek boi sie i nie umie tego inaczej okazac. zle robi dla ciebie.. ale widzisz.. ostatnio zauwazylam moze to chamskie ale kiedy my dorstamy to my musimy byc madrzejsi niz nasi rodzice, my zyjemy w spolczesnym swiecie my wiemy jak jest my to przezywamy, oni juz swoje przezyli, juz wszystkomaja, juz wszystko zrobili. i nie zawsze umieja sie odnalesc w rzeczywistosci wspolczesnego swiata, nie bronie ich, czy twojej matki, ale ukazuje ci problem, mowie - nie denerwuj sie na nią, ona juz tak ma, a z wiekiem moze byc gorzej, a jako osoba madrzejsza dojrzalsza nie powinans w padac w nia w zadne dyskusje, nie dac sie sprowokowac a wtedy i ona powinna sie wyciszyc, skoro nie jadasz tylko jablek, moze warto przy niej od czasu do czasu zjesc jakis posilek zeby widziala, zeby mogla ciebie lepiej poznac, zeby przestala sie martwic i bac o ciebie... pomysl o tym.
super ze chociaz w szkole czujesz sie dobrze, ze moze tez jest maska, ale czasem udawanie szczescia zaciera sie i naprawde czlowiek moze byc szczesliwy...
nie uciekaj od rzeczywistosci.. pomysl jakos tak juz nie dlugo wakacje, moze gdzies sie wybierzesz - i tam realnie sobie odpoczniesz :)
Tyle emocji..
OdpowiedzUsuńPamiętaj że mimo wszystko jesteśmy z tobą, trzymaj się :))
[www.ana-szczescie.blogspot.com]
to przykre co piszesz, ale doskonale cię rozumiem. pamiętaj, że to od ciebie zależy jak postrzegasz otaczającą cie rzeczywistość.
OdpowiedzUsuńbardzo trafnie określiłaś czym jest bieganie, mogę sie pod tym podpisać :)
trzymaj sie:)
Powracam :) nowy adres bloga
OdpowiedzUsuńhttp://zobaczyc-na-wadze-49kg.blogspot.com/?m=1
57 year old Desktop Support Technician Teador Hanna, hailing from Brossard enjoys watching movies like Red Lights and Wood carving. Took a trip to Historic City of Ayutthaya and drives a Bugatti Type 18 5-litre Sports Two-seater. po wiecej kliknij tutaj
OdpowiedzUsuń